Nastawnia w Konstantynowie wcale nie jest mała, coś tam musiało być. Na pewno nie akumulatory, bo zasilanie prądem stałym realizowano z budynku głównego. Ciekawe czy w samej stacji 110kV były transformatory potrzeb własnych.
Z praktyk na PKP pamiętam opowieść jednego z pracowników podstacji 15kV, który również swego czasu pracował na stacji 110kV. Udręką były awarie napędów wyłączników i odłączników. Niekiedy napęd potrafił się "posypać" kilkanaście cm przed stykiem głównym. Wiadomo co się wtedy działo - charakterystyczny ciągły przeskok ładunku i snop iskier. Mimo to trzeba było udać się pod odłącznik i ręcznie za pomocą korby zamknąć obwód mając 2m nad sobą 110kV i wspomniane efekty

Można to porównać do opowieści p. Szepczyńskiego podczas naciągania odciągów. Ubranie do wymiany - pot stresowy

Robert, zredaguje pytania i zamieszczę.